"–?Wiesz? Łapię się coraz częściej na tym, że nie chce mi się żyć – powiedziałaś. – Ta myśl nie niepokoi mnie bardzo. Wydaje mi się naturalną konsekwencją tego ciśnienia, które w mojej głowie już od jakiegoś czasu narasta. Oczywiście od myśli do czynów jest droga daleka, ale pustka, ciemna dziura mnie nie przeraża. Leżeliśmy obok siebie. Patrzyłem na ciebie, na twoje jasne włosy rozrzucone na poduszce, na białą, jedwabną koszulę nocną. Wpatrywałaś się we mnie z tym dziwnym, zagadkowym wyrazem twarzy i mówiłaś dalej: –?To uczucie niekiedy we mnie narasta, a czasem się cofa. Mam teraz taki czas, że nie chce mi się walczyć ze swoją słabością. Wolę się temu poddawać. Mówić o tym też coraz mniejszą mam ochotę. –?Porozmawiajmy, proszę – powiedziałem, gładząc delikatnie twoją głowę. –?Gdy z tobą o tym rozmawiam, poddaję się potrzebie spuszczenia tego napięcia, które mnie męczy, ale zarazem czuję, że jeszcze bardziej oddalam się od tej Róży, której ty byś chciał i którą ja chciałabym być dla ciebie – ciągnęłaś nieśpiesznie. Nasenna tabletka zaczęła działać. – Wszystko jest takie nierealne. Mam wrażenie, jakbym patrzyła przez szybę. Dziwne, niedobre zmęczenie. Zapadanie się w sobie – wypowiadałaś krótkie zdania. – Chciałabym zapaść w sen i już się nie obudzić. Właśnie tego chcę."